Cześć,
czy dla kogokolwiek będzie zaskoczeniem, że przychodzę dzisiaj z recenzją kremu, który zużyłam w listopadzie? Pewnie nie więc pomińmy ten fakt i zapraszam do czytania :D Dodam tylko, że kupiłam go we wakacje, a zdjęcia robiłam w październiku. Haha... Słyszycie ten śmiech przez łzy? Tak, to ja!
Rozświetlający krem łagodzący Glow Berry my Beauty elixir — Eveline Cosmetics
Opakowanie: Krem czeka zamknięty w wygodnym, szklanym słoiczku o pojemności 50 ml.
Konsystencja: Bardzo przyjemna, przypominała delikatny mus.
Zapach: Przepiękny! Słodki, a jednocześnie nieprzesłodzony.
Cena/dostępność: W cenie regularnej ten krem kosztuje około 15 zł, ale ja o ile się nie mylę, to upolowałam go w Biedronce za jakieś 10 zł?
Moja opinia: Krem z serii my Beauty elixir jest zamknięty w kartonik, a docelowe opakowanie to szklany słoiczek o pojemności 50 ml. Wnętrze było dodatkowo zabezpieczone sreberkiem, dzięki czemu mamy pewność, że nikt wcześniej tego kosmetyku nie stosował. Na opakowaniu znajdziemy oczywiście wszystkie podstawowe informacje dotyczące składu i właściwego stosowania, ale i różne ciekawe wskazówki związane z tym, jakie działanie wykazują poszczególne składniki. Ogólnie cała ta seria bardzo ładnie się prezentuje, do tego stopnia, że nie mogłam przejść obok niej obojętnie w owadzie. :D
Może pamiętacie, że już jakiś czas temu zużyłam także serum z tej serii, ale ono szczerze mówiąc, zupełnie mnie nie zachwyciło. Nie zachwyciło wręcz do tego stopnia, że nie zrobiłam mu zdjęć do recenzji i wyrzuciłam. No, ale samo opakowanie prezentowało się równie ładnie. :D Piękne opakowanie to na szczęście nie jest jedyna zaleta tego kremu. Nie mogę nie wspomnieć o bardzo ciekawej, przypominającej mus konsystencji. Do jednorazowej aplikacji wystarczyło nałożyć tego kremu naprawdę odrobinkę. Z jednej strony był lekki, z drugiej jednak tak dobrze skoncentrowany, że jego wydajność była naprawdę bardzo zadowalająca. Zakochałam się również w samym zapachu... był słodki z wyraźnymi borówkowymi nutami, a jednak zupełnie nieprzesłodzony. Zużyłam ten krem dobrych kilka tygodni temu, a pisząc tę recenzję — czuję go w nosie. Dosłownie. :D
Świetne opakowanie, piękny zapach, przyjemna konsystencja i rewelacyjne działanie. Stosowałam ten krem głównie podczas porannej pielęgnacji twarzy i naprawdę spisywał się REWELACYJNIE. Skóra po każdym użyciu była mięciutka i bardzo dobrze nawilżona. Krem rozprowadzał się zawsze bez żadnego problemu i w sumie całkiem szybko się wchłaniał, dzięki czemu mogłam sięgać praktycznie od razu po SPF i brać się za makijaż. :) Co jeszcze na plus? To, że buzia po jego użyciu nigdy nie była lepka, ani nieprzyjemna. W składzie znajdziemy między innymi niacynamid, który pozwala na skuteczną walkę z zaskórnikami i innymi nieproszonymi gośćmi, którzy lubią pojawiać się na twarzy. W zapasach mam jeszcze jeden krem z tej serii, a jak kiedyś uda mi się go zużyć, to zapewne zdecyduję się na jeszcze jeden, bo w sumie w ofercie Eveline są dostępne właśnie trzy różne wersje. :D
Jeżeli poszukujecie kremu, który będzie idealny na stosowanie w ciągu dnia, lekki i nieobciążający, a zarazem z naprawdę dobrym składem, to ten z Eveline z całą pewnością okaże się strzałem w dziesiątkę. Myślę, że latem spokojnie można go również używać na noc, jesienią i zimą byłby jednak za lekki.
*FACEBOOK- KLIK
*INSTAGRAM-KLIK