Quantcast
Channel: Zakątek Rudej
Viewing all 1724 articles
Browse latest View live

Moja weselna fryzura... znowu :)

$
0
0
Cześć,
W jedną z czerwcowych sobót wybrałam się po raz kolejny na wesele. Również do kuzynki. Moja ulubiona fryzjerka nie miała już dla mnie wolnego terminu, dlatego poprosiłam o uczesanie koleżankę. Swoją drogą ta koleżanka uczęszcza do technikum fryzjerskiego więc byłam ciekawa, co wykombinuje na moich włosach. Ode mnie usłyszała tylko jedno- chciałam mieć "trochę spięte, trochę rozpięte włosy" zależało mi na tym, żeby nic nie leciało mi do oczu, ale grzywka była na swoim miejscu.


Jak wyglądała moja fryzura, możecie zobaczyć na zdjęciach. Na włosach miałam zrobione dwa warkocze, które później łączyły się w jednego. Reszta włosów była polokowana, a owy warkocz został wpięty w te loki za pomocą wsuwek. Grzywka została na swoim miejscu i nic nie leciało mi do oczu więc byłam bardzo zadowolona. Do tej fryzury moja koleżanka nie zużyła nawet zbyt wielu wsuwek więc nie musiałam się obawiać o ból głowy spowodowany powpinanymi wszędzie spinkami.


Na moich włosach bardzo trudno zrobić loki, które wytrzymują dłużej niż 10 minut. Zazwyczaj po chwili wszystko się rozluźnia a loki tracą swój urok. Tym razem jednak było inaczej. Koleżanka zrobiła mi bardzo cienkie skręty, dodatkowo każdy utrwaliła sporą dawką lakieru- efekt możecie zobaczyć na zdjęciach. Dodam tylko, że wszystko przetrwało do rana!


Na moje szczęście nie miałam też żadnych problemów z późniejszym rozczesaniem pasm, mimo tego, że miałam na włosach sporo lakieru z pomocą TT, szybko rozczesałam swoje loki. Całe przygotowanie tej fryzury zajęło około dwie i pół godziny. W przypadku mojej długości i grubości i tak uważam to za świetny wynik :)


Byłam bardzo zadowolona z tej fryzury. Koleżanka idealnie podołała swojemu zadaniu.

Podoba Wam się moja fryzura? :-)

Ruda

Kemowy żel pod prysznic Pomelo&Kiwi- Luksja

$
0
0
Cześć,
Lubicie żele pod prysznic z LUKSJI? Ja w sumie miałam chyba tylko dwa, jakoś nigdy nie było mi do nich po drodze. Gdy już się na nie decydowałam to zazwyczaj kusiła mnie niska cena, ten o którym Wam dzisiaj napiszę, kosztował mnie chyba niecałe 6zł, za 500ml więc zdecydowanie warto było go kupić.

Kremowy żel pod prysznic Pomelo&Kiwi- Luksja


Od producenta: Odkryj w sobie niespożyte pokłady energii z Luksja Revive Pomelo & Kiwi! Soczyście energetyczny żel pod prysznic pielęgnuje, nawilża i wygładza Twoją skórę już w momencie mycia. Luksja Revive zawiera naturalne owocowe ekstrakty z pomelo i kiwi. Właściwości nawilżające produktu zostały potwierdzone w badaniach laboratoryjnych. Testowany dermatologicznie.


Opakowanie: Plastikowa, 500ml butelka.
Konsystencja: Kremowa.
Zapach: Obłędnie owocowy.
Cena/dostępność: W promocji do kupienia za niecałe 6zł w Rossmanie, cena regularna to około 10zł.


Moja opinia:Żel mieści się w plastikowej 500ml butelce. Jest ona typowa dla wytworów Luksji. Łatwo trzyma się ją w dłoni a i nie ma problemów z otwarciem, nawet wtedy gdy rączki są mokre. Konsystencja, jak już wskazuje sama nazwa- jest kremowa, gęsta i ma zielony kolor. Zapach to jedna z największych ZALET tego produktu. Jest po prostu obłędny! W aromacie wygrywa zapach kiwi, który jest umiejętnie wymieszany z cytryną.Woń jest słodka, a zarazem lekko kwaskowata za sprawą cytryny. To zapach, który się nie znudzi :) 500ml opakowanie starczyło mi spokojnie na kilka tygodni a ja ani razu nie stwierdziłam, że zapach już mi się nie podoba. Co więcej- utrzymuje się na skórze jeszcze jakieś 2/3 godziny po wyjściu z łazienki więc to naprawdę świetny wynik. Jakby tego było mało to i działanie jest bardzo przyzwoite- żel świetnie się pieni, jeżeli jesteście zwolenniczkami mycia pianą to na pewno będziecie z niego zadowolone. Dobrze oczyszcza ciało i pomimo dobrego oczyszczenia gwarantuje mojej skórze odżywienie- ciało po umyciu jest naprawdę przyjemne w dotyku. 


Po przetestowaniu dwóch żelów z LUKSJI, mogę stwierdzić tylko jedno- mam ochotę na więcej! A Wy? Lubicie kosmetyki tej firmy?

Ruda


Lakier do paznokci 03 glastonberry- Essence

$
0
0
Cześć,
Wyjątkowo dosyć dawno nie było tutaj żadnego lakieru do paznokci. Nadal mam je pomalowane codziennie, lakierowa kolekcja się powiększa także dzisiaj czas na kolejne mani.Nie mam w swoich zbiorach wielu lakierów Essence, jednak po oglądnięciu butelki szybko stwierdziłam, że pora w końcu nałożyć na paznokcie tę firmę.

Lakier do paznokci 03 glastonberry- Essence desert matt


Butelka ma 8ml pojemności więc jest raczej standardowych rozmiarów. Pędzelek jest raczej gruby i krótki. Malowanie nim, nie sprawiło mi większych problemów- dobrze rozprowadza lakier po płytce paznokci.


Do takiego efektu wykorzystałam dwie cienkie warstwy lakieru, aczkolwiek wystarczyłaby również jedna grubsza. Na paznokciach lakier wygląda wspaniale, kolor jest kawowy, delikatny.


Struktura to matowy piasek... zmywa się bez problemu i pozostawia ciekawy efekt. Po pomalowaniu nie musiałam również długo czekać, maź  bardzo szybko wysycha i pozwala wrócić do swoich obowiązków. Zdjęcia są robione czwartego dnia od pomalowania, delikatnie zdarły się wtedy tylko końcówki.


Tego pięknisia zdobyła dla mnie koleżanka w niemieckim DM ♥ Widziałyście te lakiery u nas, w Polsce? Podoba Wam się?

Ruda

Szampon i odżywka stymulujące wzrost włosów- Pharmaceris

$
0
0
Cześć,
Moje pasma są z natury grube i nigdy nie miałam problemów z ich nadmiernym wypadaniem. Odkąd używam do czesania wyłącznie TT, wypadają mi naprawdę pojedyncze sztuki włosów. Jak aktualnie wyglądają możecie zobaczyć w zakładce włosowej. Mimo wszystko byłam bardzo ciekawa jak spiszą się u mnie produkty firmy PHARMACERIS, które są przeznaczone właśnie do wspomagania wzrostu włosów.

Szampon i odżywka stymulujące wzrost włosów- Pharmaceris


Od producenta: Szampon opracowany specjalnie dla kobiet i mężczyzn z problemem nasilonego okresowego i przedwczesnego wypadania włosów. Pomaga walczyć z łysieniem o podłożu genetyczno-hormonalnym (łysienie androgenowe) oraz spowodowanym czynnikami środowiskowymi. Skutecznie zapobiega utracie włosów wynikającej z długotrwałego przyjmowania leków, stresu, przemęczenia, osłabienia organizmu (diety) oraz po ciąży. Bezpieczny dla wrażliwej skóry głowy.


Formuła odżywki opracowana została specjalnie dla kobiet i mężczyzn z problemem nasilonego okresowego i przedwczesnego wypadania włosów. Pomaga walczyć z łysieniem o podłożu genetyczno-hormonalnym (łysienie androgenowe) oraz spowodowanym czynnikami środowiskowymi. Skutecznie zapobiega utracie włosów wynikającej z długotrwałego przyjmowania leków, stresu, przemęczenia, osłabienia organizmu (diety) oraz po ciąży. Bezpieczna dla wrażliwej skóry głowy.


Opakowanie: Plastikowe tubki.
Konsystencja: Szampon jest kremowy a odżywka mleczna.
Zapach: W obu produktach jest przyjemny
Cena/dostępność: Szampon w cenie 39.90zł można kupić TUTAJ, z kolei odżywkę w cenie 38.90zł TUTAJ.
Moja opinia: Obakosmetykisą zamknięte w tekturowych pudełkach, w nich czeka na nas 200ml butelka szamponu i 150ml tubka, w której mieści się odżywka. Opakowania są utrzymane w biało-brązowych barwach, są klasyczne, ale całkiem ładne. Na pudełku znajdziemy sposób użycia i skład produktu. Szampon ma 200ml, butelka jest wygodna, łatwo trzyma się ją w dłoni i nie ma problemu z wydobyciem szamponu z opakowania. Gorzej z odżywką, nawet wtedy gdy tubka była prawie pełna, miałam problemy z wydobyciem jej ze środka, bez problemu udawało się to dopiero po rozcięciu opakowania.


Szampon ma przeźroczysty kolor, jest całkiem gęsty, taki trochę kremowy i lepiący się. Odżywka jest kremowa, mleczna i lżejsza od szamponu. Szampon po nałożeniu na włosy wytwarza dużą ilość takiej jakby tłustej piany, pierwszy raz się z czymś takim spotkałam i nie do końca mi się to spodobało.Włosy niby oczyszczał dobrze, ale za każdym razem musiałam się natrudzić nim do końca zmyłam go ze swoich pasm. Z odżywką oczywiście było lepiej bo moje włosy po prostu ją chłonęły... nie było żadnych problemów z tym, żeby wypłukać ją z włosów, chociaż nie polecam nakładać ją na skalp-lubi przetłuszczać. Jak nie trudno się domyślić, oba kosmetyki były przeze mnie używane w parze. Na początek mycie- szampon radził sobie z tym w porządku, włosy po jego użyciu było dogłębnie oczyszczone, czyste i świeże, bez odżywki jednak bardzo ciężko byłoby je rozczesać. Dzięki niej szczotka łatwo sunęła po pasmach a mnie nic nie bolało. Główne zadanie tych kosmetyków to jednak przyspieszenie wzrostu włosów i w tej kwestii nie spisały się u mnie wcale. Mimo tego, że używałam ich dosyć regularnie, nie zauważyłam, aby moje włosy szybciej rosły, ani też nie widzę różnicy na szczotce w ilości włosów, które wypadają. Być może, aby efekty były widoczne trzeba zużyć więcej opakowań... no nie wiem, ja po jednym duecie, nie mam ochoty do nich wracać. Nie spisują się źle, ale od kosmetyków za 40zł wymagam czegoś więcej... no i nie spełniają (U MNIE) swojego podstawowego zadania :)

Używałyście tych produktów? Jak się u Was spisały?
Znacie jakieś sprawdzone i faktycznie działające produkty, które przyspieszają wzrost włosów?

Ruda 

Douglas zaprasza na zakupy :)

$
0
0
Cześć,
Dacie wiarę, że nigdy nie byłam w Douglasie? Mijałam wiele razy, nie wstąpiłam nigdy. Sama nie wiem dlaczego, paradoksalnie to właśnie gazetki tego sklepu bardzo chętnie przeglądam.W tej perfumerii jest tyle wspaniałych kosmetyków, na wiele z nich mam ogromną ochotę.

https://douglas.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-douglas-01-07-2015,14659/2/ 

https://douglas.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-douglas-01-07-2015,14659/2/



https://douglas.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-douglas-01-07-2015,14659/5/



https://douglas.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-douglas-01-07-2015,14659/6/




https://douglas.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-douglas-01-07-2015,14659/7/



Czujecie się skuszone???

Ruda
 

Elldżikowy mix part XI

$
0
0
Cześć,
Ostatni post z tej serii pojawił się na blogu ponad rok temu, 12 maja 2014 roku. Przez ostatni rok wydarzyło się wiele rzeczy, jedne były miłe, sprawiły, że byłam szczęśliwa, ale dla równowagi napatoczyło się też kilka nieprzyjemnych spraw, które w gruncie rzeczy sprawiły, że teraz jestem silniejsza i z optymizmem patrzę w przyszłość :-) Tytułem wstępu zapraszam Was na przegląd zdjęć, które zrobiłam w przeciągu całego kwietnia. Jedne były robione telefonem, inne aparatem dlatego znacznie różnią się jakością.


Przełomowym wydarzeniem kwietnia było zdecydowanie pojawienie się nowego domownika. Psiak ze zdjęcia wabi się Rufus i jest owczarkiem niemieckim. Przywieźliśmy go do domu 3 kwietnia a na zdjęciach możecie zobaczyć w jakim szybkim tempie on rośnie. Wszystkie zdjęcia, które połączyłam są robione w bardzo krótkich odstępach czasowych. Dokładnie 17 czerwca, skończy cztery miesiące. Mój Rufus jest najukochańszym psem na świecie i choć jest z nami, ledwo ponad miesiąc czasem zastanawiam się... jak to było bez niego?


Lubicie kwiaty? Ja bardzo! Zwłaszcza gdy ich kolor to odcień fioletu i pięknie pachną. Tak właśnie było z tymi ze zdjęcia, dostałam je w prezencie od kolegi. Obok tej fotki, powinno pojawić się jeszcze zdjęcie bukietu weselnego, który złapałam u mojej kuzynki na weselu... niestety zapomniałam zrobić zdjęcia nim sam bukiet zwiędnął. Od czasu do czasu z moją koleżanką lubimy się czegoś napić, zazwyczaj gdy jest ku temu okazja. O tyle o ile barmańska wódka cytrynowa jest nawet dobra, to szampan ze zdjęcia zdecydowanie nie nadawał się do spożycia. Na ostatnim zdjęciu możecie zauważyć kubek mojej koleżanki, czyż nie jest uroczy?


W jeden z kwietniowych weekendów, postanowiłam zrobić porządki w mojej lakierowej kolekcji. To co widać na zdjęciu to tylko mała część, wszystkich lakierów które posiadam... jak nie trudno zauważyć najwięcej z nich jest fioletowych. Dwa zdjęcia na dole to moje zakupy z wyprzedaży od blogowych koleżanek. Uwielbiam lakiery Colour Alike, mam chrapkę na większość z ich kolekcji!


Jedna z nauczycielek w mojej szkole ma na nazwisko KOT, uczniowie bez problemu poznają jej klasę :-) Po prawej stronie czekoladowa kura w mojej szkolnej szafce. Kupiłam ją rano, przed szkołą i cały dzień czekała na to kiedy zabiorę ją do domu. Malinowy Redds, niestety jest okropny. Nie mogłam go dopić. Na ostatnim zdjęciu widzicie kilka przepysznych placków z Galicjanki, która znajduje się w Wadowicach. Uwielbiam ich wypieki i zawsze gdy tam jestem zabieram kilka porcji do domu.


Mój króliczek Franciszek został zamknięty za kratami, a przecież jest niewinny :( obok dumnie wyleguje się moja ukochana kotka Tymona, która niedawno została MAMĄ!

Co ciekawego wydarzyło się u Was w przeciągu kwietnia? ;-)

Ruda

Gładka skóra z Eveline- krem do depilacji nóg, krem do depilacji pach, bikini oraz krem łagodzący podrażnienia

$
0
0
Cześć,
Lato to taki okres w roku, w którym chętnie odkrywamy nogi, nosimy coraz to krótsze spodenki, spódniczki i sukienki.Decydując się na taki ubiór każda z nas musi zadbać o to, żeby nasza skóra była idealnie gładka. Nie wiem jak Wy, ale ja nie wyobrażam sobie odsłonić nóg czy innej części na ciała, na której jest zbędne owłosienie... cieszę się, że kanony piękna odnośnie gładkiej skóry są teraz takie a nie inne. Jedynym miejscem mojego ciała, na którym akceptuję NADMIERNE owłosienie jest.. głowa :-) Przygotowałam dzisiaj dla Was recenzję trzech produktów z Eveline, które są właśnie pomocne w walce ze zbędnym owłosieniem. Jeśli jesteście ciekawe jak się u mnie sprawdziły to zapraszam do dalszej części postu.

Ultradelikatny krem do depilacji miejsc wrażliwych... ręce, pachy, bikini
Ultradelikatny nawilżający krem do depilacji nóg
Kojący balsam-kompres po depilacji


Czytaj więcej »

Matowa pomadka do ust rouge edition velvet 05- Bourjois

$
0
0
Cześć,
Uwielbiam czerwienie na ustach. Pięknie współgrają z moją bladą cerą. Moje usta są z natury krwiste i czerwone i jest wiele szminek, których na nich wcale nie widać. O nowej serii z Bourjois naczytałam się dużo dobrego. Byłam ciekawa jak te matowe pomadki spiszą się na moich ustach. Pierwszym kolorem, który do mnie trafił jest numerek 05, aczkolwiek mam ochotę na jeszcze dwa, które pewnie z czasem Wam zaprezentuję. Nie ukrywam, że byłam do nich trochę sceptycznie nastawiona bo bałam się tego, że wysuszą moje usta. Na szczęście nie. Zresztą jest nawet lepiej, niż się spodziewałam. Dawno, żaden kosmetyk nie wprowadził mnie w taki zachwyt jak wspomniana wcześniej pomadka- jeżeli jesteście ciekawe o co chodzi, to zapraszam na dalszą część dzisiejszego wpisu. Rozpływam się w zachwytach ;-)

Matowa pomadka do ust rouge edition velvet "Ole Flamingo" 05- Bourjois


Czytaj więcej »

Żele pod prysznic- edycja limitowana- WIOSNA/LATO 2015- Balea

$
0
0
Cześć,
Jak większość kobiet, przepadam za tym co kolorowe, ładne, rzucające się w oczy. Ubóstwiam kosmetyki, które mają nietuzinkową szatę graficzną i dobrze wyglądają na półkach w łazience. ♥ Jest to właśnie jeden z powodów, tego, że często wracam do żeli pod prysznic z Balei. Jeżeli mam możliwość zakupów, nie zawsze decyduję się  na kosmetyki do włosów czy twarzy, ale żele to pozycja obowiązkowa na dm-owskich chciejlistach. Ostatnia limitka wiosna/lato 2015, wpadła do mnie już jakiś czas temu. Jak to zwykle bywa- odczekała swoje, żeby móc wreszcie wieść prym w pielęgnacji pod prysznicem.



Czytaj więcej »

Borówkowa maska do włosów- Kallos

$
0
0
Cześć,
Dzisiaj czas na recenzję kolejnej maski z Kallosa.Wypróbowałam już algową, kolejną po którą sięgnę będzie najprawdopodobniej wersja bananowa. Prędzej czy później wypróbuję pewnie wszystkie... mam bardzo długie i grube włosy, myję je co dwa dni więc nawet litrowe opakowania- tak jak w przypadku masek tej firmy nie wystarczają mi na długo. Niedawno otworzyłam wersję borówkową a ona już sięga dna, jak to?

Borówkowa maska do włosów- Kallos


Czytaj więcej »

Nowa oferta Lidla- kosmetyki i ubrania :)

$
0
0
Cześć,
Stosunkowo dawno nie pokazywałam Wam co ciekawego można aktualnie upolować w atrakcyjnych cenach. Lidl wypuścił niedawno nową gazetkę i mam dla Was dzisiaj właśnie jej krótki przegląd.

Cała gazetka LIDLA (KLIK)


https://lidl.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-lidl-27-07-2015,14967/11/

 
 
https://lidl.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-lidl-27-07-2015,14967/13/



https://lidl.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-lidl-27-07-2015,14967/14/



https://lidl.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-lidl-27-07-2015,14967/12/

 
Coś Was szczególnie zainteresowało?

------------------------------------------------------------------------------
 
 
Ruda

Relaksujące masło do ciała- Pat&Rub

$
0
0
Cześć,
Lubicie masła do ciała? Ja tak właściwie przekonałam się do nich trochę więcej niż rok temu. Lubię się smarować zarówno zimą jak i latem, chociaż w okresie jesienno-zimowym wybieram bardziej treściwsze kosmetyki do pielęgnacji ciała niż teraz. Dzisiaj opowiem Wam trochę o maśle firmy PAT&RUB,właśnie ponad rok temu pisałam Wam o maśle z serii Hom spa, recenzję znajdziecie w archiwum... ten produkt spisał się u mnie rewelacyjnie. Jeżeli jesteście ciekawe jak radzi sobie wersja relaksująca to zapraszam do dalszej lektury ;-)

Relaksujące masło do ciała- Pat&Rub


Od producenta: Tworząc linię Relaksującą myśleliśmy o przyjemnej i skutecznej pielęgnacji ciała, ale także o odprężeniu dla zmysłów.

Nawilżające Masło do Ciała jest szczególnym kosmetykiem naturalnym o konsystencji tortowego kremu.
Bogactwo i wysokie stężenie maseł (np. masło shea, oliwkowe, kakaowe) i olei roślinnych sprawiają, że nawet bardzo sucha skóra jest znakomicie nawilżona i uelastyczniona.
Efekt zauważalny jest już po pierwszym użyciu.

Naturalne Masło do Ciała tworzy na powierzchni skóry nietłustą warstwę ochronną zapobiegającą utracie wody przez naskórek.
Olejek z trawy cytrynowej poprawia wygląd skóry: wygładza i oczyszcza.

Relaksujące Masło do Ciała z łatwością wchłania się w skórę. Aromat kosmetyku relaksuje zmysły i odświeża umysł.

Kosmetyk naturalny z certyfikatem NATRUE.

Kompozycja:
  •  masło shea* – nawilża i zmiękcza
  •  masło kakaowe* – natłuszcza i uelastycznia skórę, łagodzi podrażnienia
  •  masło oliwkowe* – wygładza i koi
  • olej babassu* – uelastycznia, nawilża, jest naturalnym filtrem UV
  • olejek z trawy cytrynowej* – poprawia wygląd skóry: wygładza i oczyszcza
  • squalane* (z oleju oliwkowego) – nawilża
  •     ekstrakt z cytryny* – działa ujędrniająco i przeciwzapalnie
  •     naturalna witamina E* – wygładza, ujędrnia, natłuszcza i nawilża
  •     gliceryna roślinna* – nawilża
  •     inne roślinne substancje natłuszczające i  nawilżające*
*surowce naturalne i z certyfikatem ekologicznym

Opakowanie: 250ml, standardowy słoiczek.
Konsystencja: Gęsta, treściwa.
Zapach: Przepiękny, połączenie trawy cytrynowej z nutką kokosu.
Cena/dostępność: 69zł za opakowanie, do kupienia TUTAJ, lub w Sephorze.

Moja opinia: Masło mieści się w plastikowym słoiczku o pojemności 250ml. Myślę, że to raczej standardowa wielkość jak na masło do ciała. Opakowanie jest solidne, utrzymane w biało-zielonej kolorystyce, zresztą tak jak cała linia kosmetyków Pat&Rub z tej serii- relaksującej. W środku czeka na nas dodatkowe zabezpieczenie czyli sreberko, które gwarantuje, że nikt wcześniej nie używał naszego kosmetyku. Znowumuszę pochwalić firmę za konsystencję- chociaż wydaję się być lekka, jest niesamowicie wydajna i gęsta. Do posmarowania całego ciała wystarczy nabrać odrobinkę masła na ręce.

Urzekło mnie również tym, że całkiem szybko się wchłania i nie pozostawia skóry tłustej w dotyku. Owszem, czuć, że ciało było posmarowane, ale nie jest to nieprzyjemne uczucie. Zapach jest po prostu NIEZIEMSKI ♥ Połączenie trawy cytrynowej i kokosu zdecydowanie mi się podoba, chociaż samego kokosu w kosmetykach nie znoszę. Zapach wydaję mi się być nawet lepszy niż w przypadku balsamu do rąk z tej samej serii, o którym pisałam tutaj. Zapach jest przyjemny, faktycznie pozwala się odprężyć i zostaje na skórze kolejnego dnia. Zazwyczaj smaruję się tym masełkiem wieczorem, bardzo lubię to robić :) Masło świetnie sunie po skórze więc nawetosoby, które nie lubią się smarować powinny być zadowolone. Idealnie nawilża skórę.Ona pod wpływem masła staje się przyjemna w dotyku, miękka, odżywiona. Taka jedwabiście gładka... a efekt również jak i wspaniała woń- utrzymuje się jeszcze kolejnego dnia. To już moje kolejne masło z Pat&Rub, które dobrze radzi sobie z nawilżeniem takich partii ciała jak kolana, łokcie, pięty. Wiadomo, że skóra w tych miejscach wymaga mocniejszego nawilżenia i masło radzi sobie z tym doskonale. 


Bardzo polubiłam ten kosmetyk. Jedynym minusem może być dla wielu osób cena, warto jednak czekać na promocje, które przygotowuje dla nas Pat&Rub, bo wtedy poszczególne kosmetyki można upolować nawet 50 procent taniej.

Znacie to masło? Lubicie zapach tej serii? Jakie kosmetyki z Pat&Rub polecacie? Czekam na Wasze komentarze, pod tym postem :)

------------------------------------------------------------------------------
Obserwuj mój:

*FACEBOOK- KLIK
*INSTAGRAM-KLIK 

(musiałam publikować drugi raz bo post nie chciał pokazać się za nic w liście czytelniczej :()
Ruda

Podkład do cery tłustej i mieszanej 150 BUFF- Revlon Colorstay

$
0
0
Cześć,
Podkłady Revlon Colorstay to jeden z większych hitów blogosfery. Naczytałam się już dużo dobrego na temat tych specyfików. Po nitce do kłębka... oczywiście ja też zapragnęłam mieć swój pierwszy egzemplarz. Odcień jaki posiadam to numerek 150 czyli BUFF jest idealny dla takich bladziochów jak ja.


Od producenta:Revlon ColorStay Makeup for Combination/Oily Skin 24Hrs to wyjątkowo trwały, mocno kryjący podkład do cery tłustej, mieszanej i normalnej. Beztłuszczowy, nie zatyka porów. Lekka i delikatna konsystencja zapewnia skórze maksymalne poczucie komfortu. Zawiera SPF 6.
Występuje w dużej gamie kolorystycznej.
Nowa formuła Revlon ColorStay zapewniająca 24 - godzinną trwałość. 



Skład: Aqua, Cyclomethicone, Trimethylsiloxysilicate, Butylene Glycol, Boron Nitride, Dimethicone, Alcohol Denat., Peg/Ppg-18/18 Dimethicone, Nylon-12, Tribehenin, Isododecane, Polyisobutene, Sodium Chloride, Cetyl Peg/Ppg-10/1 Dimethicone, Bisabolol, Serica, Tocopheryl Acetate, Retinyl Palmitate, Malwa Sylvestris Extract, Lilium Candidum Bulb Extract, Lactobacillus/Eriodictyon Californicum Ferment Extract, Cymbidium Grandflorum Flower Extract, Serica, Alumina, Polydimethylsil Oxane/Polymethylsilesquioxane Copolymer, Ethylene Brassylate, Methicone, Trisiloxane, Sorbitan Sesquioleate, Tetrasodium Edta, Methylparaben, Propylparaben.
[+-]:Mica (CI 77019), Titanium Dioxide (CI 77891), IronOxides(CI 77491, 77492, 77499).


Opakowanie: Niezbyt poręczne.
Konsystencja: Gęsta.
Zapach: Neutralny.
Cena/dostępność: Za niecałe 35zł, możecie go zakupić tutaj w sklepie Ladymakeup, jest również dostępny w większości drogerii. 
Moja opinia: Zacznę od buteleczki podkładu. ma ona 30ml pojemności i jest przeźroczysta. Nakrętka jest czarna, dobrze dopasowana, nie ma obaw, że coś wyleję się ze środka. Butelka wykonana z grubego szkła, upadła mi kilka razy, ale na szczęście nic się nie stało. Konsystencja jest gęsta, czasem mam problem z wydobyciem jej ze środka butelki, zwłaszcza, że otwór jest dosyć nieporęczny. Mam jeszcze sporo tego podkładu więc w końcu udaję mi się go wydobyć, obawiam się jak to będzie gdy zostanie go na dnie. Zapach jest neutralny. Posiadam odcień 150, BUFF jest bardzo jasny więc idealnie nadaje się dla mojej skóry. Nie mam żadnych problemów z nakładaniem tego podkładu, mam wrażenie, że idealnie stapia się z cerą. Bardzo go polubiłam aczkolwiek nie używam go na codzień bo jest dla mnie za ciężki, zwłaszcza w tak upalne dni jak teraz. Trwałość jest genialna, zdecydowanie to jedna z największych zalet tego kosmetyku. Na twarzy wytrzymuję około dziesięciu godzin, te dwadzieścia cztery wspomniane przez producenta to bujda na resorach ;)
Krycie jest bardzo zadowalające, delikatna warstwa podkładu (nie polecam nakładać grubej) świetnie maskuje wszelkiego rodzaju niespodzianki na twarzy. Czytałam jednak na paru blogach, że należy uważać z tym kosmetykiem bo może być winowajcom zapchania twarzy i uwydatnienia niechcianego trądziku. Jego kolejną ogromną zaletą jest też to, że ten podkład ma szeroką gamę kolorów, od  najjaśniejszych po najciemniejsze więc bez problemu, każda z nas znajdzie kolor idealny dla siebie.


 Lubicie ten kosmetyk?

(Przepraszam za jakość ostatniego zdjęcia, dopiero uczę się pokazywać podkłady na twarzy, brak pilota do aparatu nie jest moich sprzymierzeńcem ;))
------------------------------------------------------------------------------
Ruda





Weekendowe promocje :)

Lakier do paznokci 13- Rival de Loop

$
0
0
Cześć,
Jeśli jesteście ze mną trochę dłużej niż od kilku postów, na pewno wiecie, że KOCHAM FIOLETOWE LAKIERY. Miłość ta ogromna, doprowadziła do tego, że w moich pudełeczkach z lakierami jest właśnie najwięcej sztuk fioletowej emalii, no dobra- są praktycznie same fioletowe. Niektóre odcienie się powtarzają, albo minimalnie różnią... ale who cares?

Firmy Rival de Loop nie znałam, dopóki nie otrzymałam ich kilku lakierów to nawet nie wiedziałam, że ktoś taki istnieje na rynku. Zorientowałam się, że ich kosmetyki są dostępne w Rossmanie, chociaż ja szczerze nigdy nie widziałam. Ewentualnie widziałam, ale nie zwróciłam uwagi.

Lakier do paznokci 13- Rival de Loop


Butelka ma 6ml więc jest raczej standardowych rozmiarów. Pędzelek również specjalnie się nie wyróżnia, jest krótki i średniej grubości. 


Malowanie nie sprawiło mi żadnych problemów, emalia bez problemu rozprowadza się na płytce. Nie smuży, nie bąbelkuje, nie ciągnie się- to zdecydowanie jedne z większych zalet tego lakieru.


Na płytce mam nałożone dwie i to dosyć cienkie warstwy. Obie wyschły w błyskawicznym tempie, co nawet mnie trochę zdziwiło. 


Na minus niestety trwałość, paznokcie wytrzymały bez uszczerbków niecałe dwa dni, po tym czasie jak już zresztą widać na zdjęciach- odprysnęły się w kilku miejscach, głównie przy początku płytki. Ile kosztuje ten lakier? Nie mam pojęcia, był prezentem więc... nie interesuje mnie to ;)


Lubicie takie kolory? Miałyście jakiś lakier tej firmy?

------------------------------------------------------------------------------
Ruda


6 typów ludzi, których szczerze nie cierpię!

$
0
0
Cześć,
Ludzie to takie fajne, stadne istotki. Miło jest między nimi przebywać, miło jest mieć przy sobie tych, na których zawsze można liczyć. Jak to jednak bywa w życiu, zawsze jest ta druga strona medalu i dziś to właśnie na niej chce się skupić. Ludzi, których nie lubimy możemy spotkać wszędzie! W pracy, na uczelni, w szkole, w parku, w sklepie (nawiasem- niedawno wyszła nowa gazetka Lidla- tutaj klik;)) u lekarza czy w kościele... wszędzie.

Przedstawię Wam sześć typów ludzi, których szczerze nie cierpię i nie toleruję w swoim towarzystwie.




1. Wiecznie narzekający.

Wszystko jest do dupy, szkoła jest do dupy, ludzie są do dupy, życie jest do dupy. Najlepiej stanąć na przepaści i się w nią rzucić.

Nie znoszę ludzi, którzy ciągle narzekają. Nie ukrywam, ja też lubię sobie czasem ponarzekać na niesprawiedliwości tego świata, ale bez przesady nie robię tego całymi dniami...

2. Wszechwiedzący.

Skończyłem informatykę stosowaną, ale mógłbym być najlepszym prawnikiem, lekarzem, księdzem i prostytutką. 

Ludzie, którzy czują się naj naj naj w każdej dziedzinie życia są dla mnie nie do przyjęcia. Okej, każdy ma swój talent, każdy jest w czymś najlepszy... niemniej jednak nie mogę jakoś uwierzyć, że ktoś jest najlepszy we wszystkim.

3. Gołosłowne leniwce.

Na tapczanie siedzi leń, obiecuje a potem nic nie robi przez cały dzień!

Jedni, z tych, którzy irytują mnie najbardziej. Skoro ktoś mi coś obiecuje, to logiczne, że oczekuję od niego, że tego wykonana. "Może jutro, może za tydzień, może nigdy." Zgińcie, przepadnijcie, nie stawajcie na mojej drodze.

4. "Lansiarze"

Jestem taki super, bo mój bogaty tatuś kupił mi piąty telefon w tym miesiącu.

Nie jesteś super, nie jesteś ani trochę super.

5. Obłudnicy.

Marchewka jest fioletowa i nie mów mi, że nie mam racji!

Nie dość, że kłamie to jeszcze na siłę chce mi wmówić swoje zdanie. Żegnam. Nie pozdrawiam.

6. Obojętni.

-Na jakie studia się wybierasz?

-Może na dziennikarstwo, może na kulturoznawstwo... w sumie to wszystko mi jedno gdzie mnie przyjmą.

***

-Pijemy wódkę czy wino?

-Ty zdecyduj...

Szkoda.

Mogłabym tak wymieniać i wymieniać, ale chyba wybrałam sześć typów, których postawy irytują mnie najbardziej.

------------------------------------------------------------------------------

Ruda

Kosmetyki w atrakcyjnych cenach... znowu :-)

$
0
0
Cześć,
Przepraszam Was za ciszę na mojej stronie, niestety nie mam aktualnie dostępu do swojego komputera, nie mam jak zgrać zdjęć a co za tym idzie nie jestem w stanie pokazać Wam jeszcze lipcowych nowości. Trochę się tego uzbierało, obiecuję, że gdy tylko mój komputer będzie już w 100% sprawny to pokażę Wam, co do mnie przybyło w lipcu a potem rozliczę się z denka. Dopóki jednak nie dam rady tego zrobić... zapraszam Was na przegląd gazetek promocyjnych, udało mi się dorwać innego komputera i gdy spostrzegłam, że jest tyle kosmetyków w atrakcyjnych cenach- nie mogłam Wam ich nie pokazać :-)

Na początek gazetka DOUGLASA na sierpień (klik)

https://douglas.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-douglas-01-08-2015,15183/3/



https://douglas.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-douglas-01-08-2015,15183/3/


https://douglas.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-douglas-01-08-2015,15183/3/




Gazetka Hebe (klik)


https://drogeria-hebe.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-drogeria-hebe-06-08-2015,15243/1/



https://drogeria-hebe.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-drogeria-hebe-06-08-2015,15243/2/

Inne oferty:


I to by było na tyle. Kto z Was wybiera się na zakupy? Obiecuję, że już niedługo do Was wrócę z konkretnymi postami, pozdrawiam! :-)

Ruda

Nowości lipca czyli czy udało mi się przeżyć miesiąc za 50zł?

$
0
0
Cześć,
Po małej przerwie, nareszcie wracam do Was z nowym wpisem. Nareszcie bo... już zdążyłam stęsknić się za blogowaniem. Niestety, nadal nie mam dostępu do swojego komputera, ale udało mi się na innym obrobić zdjęcia. Z tego też powodu, będą się one trochę różnić-znakiem wodnym, niestety nie pamiętałam ustawień, które mam zapisane na swoim sprzęcie. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie :-)
Niedawno pokazywałam Wam czerwcowe nowości a tu już czas przedstawić te lipcowe.Czas pędzi jak szalony, niedawno był początek roku a tymczasem większa połowa już za nami... kiedy to przeleciało? Spokojnie, nie mam zamiaru podsumowywać minionego czasu, w dzisiejszym poście chce Wam przedstawić kosmetyki, które przywędrowały do mnie w ubiegłym miesiącu :-)




Na początek nowości od PAT&RUB, pokazywałam Wam je już na Instagramie. Otrzymałam dwa produkty, które bardzo chciałam przetestować dlatego radość ma była niemała. Pierwszy produkt to orzeźwiający scrub do ciała. Miałam już z tej serii balsam do rąk i bardzo podobał mi się zapach. Drugim produktem jest maska regenerująca do włosów,o której naczytałam się dużo pochwalnych opinii- byłam ciekawa czy u mnie zadziała równie dobrze. 


Ten cudownie pachnącyżel z Fa, to prezent od NEONOWEJ ♥, z którą jak wiecie spędziłam czas w lipcu. Żele pod prysznic szczerze uwielbiam więc i ten sprawił mi radość. Zapach jest obłędny! 



Co z tego, że staram się ograniczać w kupowaniu żeli? Dobre koleżanki wiedzą jak bardzo je lubię...  Ania z Kosmetykoholizmu podarowała mi całą piątkę z powyższego zdjęcia.Wersja arbuzowa jest po prostu nieziemska!!! Jeśli jeszcze nie miałyście okazji powąchać- koniecznie to nadróbcie.



Oprócz wspaniałych żeli otrzymałam odlewkę mydła Detox, (około 3/4opakowania) Miałam zamiar je kupować, ale Ania stwierdziła, że to które ma nie będzie jej potrzebne... tym sposobem ja stałam się nową właścicielką ;) obok jeszcze trzy piękne lakiery, dwa są nieznanych mi marek a jeden to wytwór Colour Alike i pochodzi z ich pierwszych kolekcji.

Właśnie tak w lipcu dzielnie nic nie wydawałam, nic nie kupowałam... aż tutaj nagle po dwudziestym wpadłam na super pomysł zamówienia kilku rzeczy na ezebrze. W sumie zdecydowałam się na same kosmetyki, które zużyję, albo już zużywam, dlatego czuję się rozgrzeszona :-)


Na pierwszy rzut, kolejna maska z Kallosa, tym razem pokusiłam się o kupno wersji bananowej... pachnie bosko, z działania też jestem zadowolona, ale poczekam do końca opakowania- wtedy będę mogła powiedzieć coś więcej. Zapłaciłam za nią 9.56zł, niecałe dziesięć złoty za prawie litr maski, to chyba dobry deal co nie? ;-)  Kolejny kosmetyk, który wrzuciłam do koszyka to olejek do opalania z Kolastyny. Cierpiałam na deficyt takich produktów, a że spędzam dużo czasu na świeżym powietrzu taki kosmetyk jest mi bardzo potrzebny. Zapłaciłam za niego 18.67zł, pewnie nie zdążę go zużyć w tym roku więc cena jest okej :-)


Szampon pokrzywowy do włosów normalnych z Green Pharmacy, za który dałam 6,64zł, wpadł do koszyka bo w moich (marnych już;)) zapasach zabrakło jakiegoś łagodnego szamponu. Zapach pokrzywy jest bardzo charakterystyczny, ale coś więcej napiszę Wam gdy zużyję go do końca. Obok jedwab w płynie, również z GP, który już używałam na końcówki  i sprawdzał się wtedy całkiem dobrze- 5.74zł.


Kremy do rąk staram się używać cały rok, gdy spostrzegłam, że na ezebrze są dostępne stosunkowo nowe kremy od Farmony od razu dodałam jeden wariant zapachowy do koszyka, kliknęłam kiwi&karambolę i to był strzał w dziesiątkę. Woń idealna na lato. Krem kosztował 5.92zł. Obok jeszcze pędzelek do eyelinera, który skusił mnie niską ceną 2,46zł, nie jest najgorszy i da się z niego coś wyciągnąć.


Dacie wiarę, że nie kupowałam lakierów do paznokci od maja? Dlatego też w koszyku wylądował produkt z Manhattanu, kosztował zaledwie 3,65zł, a kolor jest boski! Chyba już Was nie dziwi, że fioletowy ;-) Obok dumnie stoi moja druga matowa pomadka od Bourjois, tym razem w lekko różowym kolorze, numerek 06, zapłaciłam za nią 27,16zł. Jest piękna!


Na ezebrze kupiłam jeszcze kilka innych rzeczy, ale to już w ramach prezentów dla koleżanek, kto miał zostać obdarowany to już został :-D

W lipcu kupiłam jeszcze płatki kosmetyczne za 1.89zł i kolejne mydło z Isany za 2.49zł, ale te produkty od razu poszły w ruch i już nie załapały się do zdjęć.


Reasumując w lipcu wydałam na kosmetyki (kupione dla siebie) 84 złote i 18 groszy, odejmując mój miesięczny limit przekroczyłam swój budżet o całe 34 złote i 18 groszy, przybyło mi w sumie 22 sztuki produktów. Nie będę pisać, że w sierpniu będzie lepiej bo... planuję dwa całkiem spore zamówienia, ale pokażę Wam je w sierpniowych nowościach a wcześniej pewnie na Instagramie:-)

Znacie te produkty? Coś Was zainteresowało?


PS. Jeżeli Wy również wybieracie się na zakupy, warto wcześniej przejrzeć, co można nabyć w atrakcyjnych cenach:

------------------------------------------------------------------------------

Ruda

Czas na LIPCOWE zużycia czyli kolejne denko!

$
0
0
Cześć,
W ostatnim poście prezentowałam Wam kosmetyki, które przybyły do mnie w lipcu, dlatego dla utrzymania równowagi pasowałoby też pokazać co w lipcu opuściło moje półki z kosmetykami  i powędrowało do koszyka ze zużyciami. Koszyczek, oczywiście okazał się za mały, ale bardziej odpowiada mi składowanie produktów do niego niż trzymanie pustych opakowań w reklamówce czy jakimś kartonowym pudełku. Muszę się rozejrzeć za czymś większym ;-)




Tak właśnie wygląda mniej więcej cała gromada kosmetyków, które sięgnęły dna w lipcu. Po zrobieniu zdjęć, jeszcze przed końcem lipca zużyłam maskę z Kallosa, dlatego później zrobiłam fotkę jeszcze jej, żeby móc ją również wyrzucić a nie trzymać, zbędnego opakowania kolejny miesiąc :-)


1. Szampon stymulujący wzrost włosów Pharmaceris. RECENZJA
Przeciętniak, który dobrze radził sobie z oczyszczaniem włosów, ale ciężko go było domyć i nie miał żadnej "magicznej mocy", która sprawiłaby, że moje włosy rosły szybciej.
Kupię ponownie: NIE

2. Szampon ułatwiający rozczesywanie włosów Babydream.
Zużyłam już jego drugie opakowanie, ta wersja spisuje się u mnie lepiej niż standardowa ponieważ, nie sprawia, że moje włosy są sztywne i "tępe" w dotyku. Dobrze zmywa oleje, jest łagodny dla włosów i można go kupić w każdym Rossmanie.
Kupię ponownie: TAK

3. Odżywka do włosów Isana.
Bardzo dobry produkt za śmiesznie niską cenę. Kupiłam ją razem z szamponem, bardzo przyjemnie waniliowo pachnie, ułatwia rozczesywanie i zmiękcza włosy.
Kupię ponownie: TAK


 4. Borówkowa maska do włosów Kallos. RECENZJA
Świetna maska za niskie pieniądze, jedyne co mi w niej nie odpowiadało to to, że aromat borówek był chemiczny, liczyłam na coś lepszego pod względem zapachu. Działanie jednak zdecydowanie na duży plus.
Kupię ponownie: TAK


5/6Żele pod prysznic z limitowanej edycji Balea. RECENZJA
Pisałam już wielokrotnie, że bardzo lubię żele tej firmy, jest duży wybór zapachów, kosmetyki są tanie, niestety słabo z ich dostępnością. Z tych dwóch, bardziej urzekła mnie wersja Tropical Sunshine, ale obie były bardzo fajne pod szybki prysznic w upalne dni.
Kupię ponownie: TAK, ale inne wersje.

7. Żel pod prysznic słodkie migdały i biała glinka Bingospa. RECENZJA
Ten żel mnie nie urzekł z jednego powodu. Podczas prysznicu pachniał bardzo migdałami, aż za bardzo. Nie lubię takich słodkich aromatów.
Kupię ponownie: NIE


7. Owocowa sól do kąpieli BingoSpa. RECENZJA
Pięknie pachnąca sól, która umilała mi czas spędzony w wannie. Zużyłam ją z przyjemnością.
Kupię ponownie: TAK

8. Balsam do rąk i do ciała Petal Fresh. RECENZJA
Działanie tego produktu było pozytywne, jednak zapach mnie nie urzekł. Nie ukrywam, że ma on dla mnie istotne znaczenie przy wyborze tego typu produktów.
Kupię ponownie: NIE

9. BIO- Olejek do ciała Kneipp.
Uwierzycie, że to pierwszy olejek, który zużyłam? Mam ochotę na więcej! Piękny zapach, dobre nawilżenie, aktualnie zużywam drugą miniaturkę tego produktu.
Kupię ponownie: TAK


10. Płyn micelarny z tańczącymi drobinkami Lirene.
Kupiłam go, gdy wszystkie moje micele się pokończyły, skusiły mnie właśnie te "tańczące drobinki" i stosunkowo niska cena. Jedyne co było w nim fajne to zapach był taki orzeźwiający, owocowy. Niestety nie poradził sobie ze zmywaniem nawet zwykłych tuszy do rzęs... o eyelinerach nie wspominam.
Kupie ponownie: NIE

11. Peeling do twarzy Bourjois.
Dostałam go na siedemnaste urodziny... a ponad pół roku temu świętowałam osiemnastkę ;-) Przyjemnie działał i ładnie pachniał, sama nie wiem dlaczego musiał tak długo czekać nim go otworzyłam.
Kupię ponownie: TAK

12. Rokitnikowa pomadka ochronna Sylveco. RECENZJA
Jeden z pierwszych produktów Sylveco, który miałam okazję używać. Byłam zadowolona z jej działania, dopóki zapach nie zaczął mnie męczyć.
Kupię ponownie: NIE


13. Zmywacz do paznokci Isana.
Na jego temat, nie będę się specjalnie rozwodzić bo po pierwsze to pojawiał się już kilkakrotnie w denkach a po drugie to pewnie większość z Was go zna, lubię go za dobre radzenie sobie nawet z brokatowymi lakierami i stosunkowo niską cenę w porównaniu do wielkości butelki.
Kupię ponownie: TAK

14. Plastry na zniszczone pięty "Jojoba"
Znalazłam je w GlossyBoxie, który był tworzony przy współpracy z Hebe, jego zawartość pokazywałam Wam TUTAJ. Wiele z Was było ciekawe jak spiszą się te plastry, no i powiem Wam, że spisały się całkiem pozytywnie. Skóra po ich użyciu była miększa i wyraźnie odżywiona, miałam jedynie problem z tym, że plastry zaraz po przylepieniu niemiłosiernie się odlepiały... znalazłam jednak na to sposób- trochę taśmy klejącej i po problemie ;-)


15. Antyperspirant w sztyfcie Nivea.
Radził sobie całkiem dobrze, miał nienachalny zapach, a sztyft nie łamał się podczas używania.
Kupię ponownie: TAK

16. Płatki kosmetyczne.
Stały, obowiązkowy już punkt denka... no nie wiem czy umiałabym bez nich żyć:-)
Kupię ponownie: TAK


Podsumowanie Lipca...
Przybyło: 22 kosmetyki...
Ubyło: 16 kosmetyków...


Żegnajcie zapasy, witaj kupowanie na bieżąco! :-) Można? Można.


------------------------------------------------------------------------------



Ruda

Pomadki do ust Velvet Matte 04, 13 i 17- Golden Rose

$
0
0
Cześć,
Jeżeli lubicie matowe pomadki, pewnie w Waszych kolekcjach jest już jakaś, albo nawet więcej niż jedna pomadka od Golden Rose. Stosunkowo wyszły one na rynek, niedawno... bodajże w zeszłym roku? Poprawcie mnie, jeśli się mylę. Ja w swoich zbiorach mam trzy sztuki, kolor 04- róż, 13- fuksję oraz 17 klasyczną czerwień. Jeżeli jesteście ciekawe, jak wyglądają na moich ustach, to zapraszam do dalszej części dzisiejszego wpisu ;-)

Pomadki do ust Velvet Matte 04, 13 i 17- Golden Rose



Od producenta: Matowa pomadka do ust Velvet Matte tworzy na ustach aksamitne wykończenie. Wysoka zawartość pigmentów oraz długotrwała formuła sprawia, że pomadka długo utrzymuje się na ustach. Idealnie się rozprowadza, a dzięki zawartości składników nawilżających oraz wit. E dodatkowo odżywia i nawilża usta. Paleta zawiera bogatą paletę odcieni od klasycznej czerwienie po odcienie nude.


Opakowanie: Pomadki są zamknięte w bordowych sztyftach, o pojemności 4,2g.
Konsystencja: Lekka, aksamitna.
Zapach: Neutralny.
Cena/dostępność: Stacjonarnie można je znaleźć np. w drogerii Pigment, są również dostępne online, np. w sklepie Ladymekaup, tutaj, albo na stronie Golden Rose. Oczywiście również na ich wysepkach ;-) Cena jednej pomadki, oscyluje w granicach 12zł.


Od lewej kolor 13, 04 i 17. Chyba od razu widać, który używam najchętniej :-)

Moja opinia: Pomadki z serii Velvet Matte od Golden Rose, są zamknięte w plastikowych sztyftach. Każda szminka ma pojemność 4,2g więc chyba typową jak na tego typu produkty. Ogólnie samo opakowanie przypadło mi do gustu, jest klasyczne, ale dosyć eleganckie, utrzymane w bordowych barwach. Konsystencja jest dosyć lekka, pomadki bez problemu suną po ustach. Zapach jest neutralny, ani nie przeszkadza ani nie umila mi aplikacji tych pomadek.



Od lewej kolor 13, 17 i 04.



Kiedyś nie byłam przekonana do matowych pomadek, dopóki właśnie nie zaczęłam używać tych z GR. Mat kojarzył mi się z pewnego rodzaju "skorupą" na ustach, na szczęście te pomadki pokazały mi, że tak wcale nie musi być. Na ustach tworzą gładką taflę, idealnie się w nie wtapiają. Nie mam też obaw, że "zaraz je zjem" ponieważ wytrzymują na ustach spokojnie, kilka godzin bez żadnych poprawek. No i jedna z najważniejszych zalet- nie wysuszają ust! Nie jeden raz już czytałam o jakiejś pięknej matowej pomadce, która po użyciu tworzyła na ustach istną masakrę...


KOLOR 04- czyli w miarę intensywny róż, spodobał mi się najmniej z wszystkich, posiadanych przeze mnie kolorów. Nie chodzi o to, że jest brzydki... po prostu na moich ciemnych i krwistych ustach, jest prawie niewidoczny. Idealnie sprawdzi się jednak dla Dziewczyn, które mają jaśniejsze usta ode mnie. Jeżeli efekt, będzie taki jak na dłoni- będzie wyglądał super, zarówno do makijażu dziennego jak i tego mocniejszego, wieczornego.


KOLOR 13- czyli mój bezapelacyjny ULUBIENIEC . Ta pomadka ma bardzo wyrazisty różowo-fioletowy kolor i na ustach wygląda po prostu bosko. Używając jej, mocny makijaż oczu nie jest już konieczny, ponieważ siedemnastka idealnie podkreśla makijaż i... urodę ;-) Zakochałam się w niej, odkąd zobaczyłam jej swatche w internecie, gdy ją kupiłam- przepadłam! Bardzo często gości na moich ustach.


KOLOR 17- który wręcz się prosi, o użycie konturówki ;-) Piękna, głęboka czerwień, wymieszana lekko z różem. Bardzo ją lubię, jest niesamowicie wyrazista i pięknie wygląda w makijażu. 

Reasumując, ja jestem z tych pomadek bardzo zadowolona. Są tańsze od tych z Bourjois, a również mają niezły potencjał. Dostępnych kolorów, jest ponad dwadzieścia więc każda z nas znajdzie swój wymarzony. Ja jak narazie nie mam zamiaru powiększać kolekcji, bo mam już te kolory, które mnie intrygowały. Nieuniknione jednak, że kiedyś zdanie zmienię i... dokupię inne wersje...są tego warte!!!


Znacie te pomadki? Jakie kolory macie w swojej kolekcji? :-)


------------------------------------------------------------------------------



Ruda
Viewing all 1724 articles
Browse latest View live